Święta w Moim wydaniu

Zbieram się od dłuższego już czasu aby coś dla Was napisać Drodzy Czytelnicy, ale coś bardzo ciężko mi to idzie. Miałam i chyba nadal mam problem z zatytułowaniem dla Was tego wpisu, ale mogę Wam zdradzić malutki mój sekret, że to dlatego bo mam tremę tak jak bym stawała przed dużą publicznością i przemawiała. 

Dajcie mi znać Kochani jak wam minęły święta?

Moje były chyba z tych najpiękniejszych, małe grono ludzi najbliższych dla mnie ale były wspaniałe :-) dzięki krótkim chwilom, które sprawiały, że na mojej twarzy pojawiał się uśmiech. Najważniejsze, że w gronie osób na których mi najbardziej zależy. I mimo małego incydentu, o którym opowiem Wam później to by było jeszcze bardziej cudowne. 

W Wigilię byłam u mojej Mamy z chłopcami. Był czas rozmów, były prezenty, które już czekały pod choinką. Moi chłopcy byli tacy szczęśliwi :-) a Ja byłam przepełniona radością. 


W pierwszy dzień Świąt pozwoliłam sobie na dłuższy sen :-D wstałam około 9.00 rano. Przygotowałam świąteczne śniadanko, które zjadłam wspólnie z siostrą Anią i chłopcami. Małe porządki też oczywiście wkroczyły bo nie była bym sobą jak bym czegokolwiek nie ogarnęła! Około godziny 15.00 wyruszyliśmy do mojej Mamy na świąteczny obiad i tak u niej zostaliśmy do wieczora. I nastał moment, który popsuł tą świąteczną aurę, wkroczyły pytania jak to Ja sobie radzę, że mam pieniądze aby wykończyć w końcu kuchnię o której cały czas marzyłam.  Nie byłam chętna opowiadać o tym jak ciężko na to wszystko pracuję, żeby móc sobie pozwolić na wykończenie mieszkania, sprawianie prezentów moim dzieciom, rodzinie, przyjaciołom.... Ale pytania się nie kończyły, ta mina mojej Mamy :-( docinki związane z wyjazdami na Ukrainę (musicie wiedzieć, że to zwykłe wyjazdy dotyczące zakupów z przyjaciółką bądź zabiegami kosmetycznymi) i w końcu wybuchłam, nie mogłam już tego słuchać. Od słowa do słowa zaczęła się kłótnia i wypominki, że tyle im zawdzięczam, że nie powinnam się tak unosić i mogłabym mówić prawdę. Moja rodzina myśli, że sprzedaję swoje ciało a ja ciężko pracuje jako listonosz, dorabiam roznosząc ulotki, pożyczam pieniądze z różnych źródeł żeby móc sobie pozwolić na normalne życie. Czasem powiem Wam, że nie mogę tego zrozumieć jak rodzina może być zazdrosna o to, że Tobie idzie a im nie. Tak, ja bardzo dobrze wiem, że jak potrzebuje gdzieś wyjść, coś załatwić to zwracam się do Nich o pomoc ale to nie oznacza, że mogą mną dyrygować i oczekiwać, że wszystko będę im mówić i redagować swoje życie krok po kroku. Dlatego chcę abyście wiedzieli, że trzeba stawiać granice i nie tylko w związkach, przyjaźniach ale również w Rodzinie bo w każdym środowisku może się znaleźć ktoś bardzo toksyczny kto może zepsuć wszystko w ułamku jednej sekundy. Ludzie toksyczni często nie rozumieją również tego, że jest coś takiego jak granica i nie można jej przekraczać, nie potrafią również zrozumieć, że warto się zastanowić nad tym co się robi i mówi bo niekiedy drobna rzecz a może bardzo kogoś zranić. Z takimi osobami powinno się urwać kontakt i wiem również, że jeśli się taka osoba pojawia w Rodzinie to jest to bardzo trudne bo sama się z tym próbuje uporać ale z bardzo marnym skutkiem :-( 

W trakcie tego całego nie porozumienia postanowiłam, że czas już wracać do domu. Ubrałam chłopców i wsiadłam do auta. Całą drogę milczałam. Wiozłam siostrę do mojego drugiego mieszkania, które jej udostępniłam aby nie musiała wynajmować dalej jednoosobowego pokoju i dzielić ważnych miejsc tj. kuchnia czy łazienka. Powiedziała mi gdy wychodziła z auta, że czasem mogłabym ugryźć się w język ale ja uważam inaczej trzeba mówić o tym co się czuje, czego się pragnie głośno i wyraźnie aby każdy to mógł usłyszeć i wziąć to do swojego serduszka. 

Czas spędzony u mojej Mamy nie oznaczam do tych złych, bo jednak były też te dobre chwile i uśmiechy, póki nie doszło do tego incydentu. 

Drugi dzień Świąt spędzałam w swoim mieszkaniu wraz z dziećmi. Mama zadzwoniła dopiero około godziny 14.00 z pytaniem jak tam u Nas? Jak by nic nigdy się nie stało. 

Rano ugotowałam rosół, przygotowałam wszystko na drugie danie: była pierś faszerowana żółtym serem i masełkiem aby była winna. Tego dnia spodziewałam się gościa. Przyjechał znajomy, do którego moje dzieci zwracają się Wujku. Znamy się około 1.5 miesiąca ale wydaję mi się jak bym go znała od zawsze. To taka moja spokrewniona dusza, z którą mogłabym podbijać cały świat. To spotkanie w Święta utwierdziło mnie, w tym że jest On bardzo ważny w moim życiu i dla Niego bym podbiła świat. Moi chłopcy od pierwszego spotkania go bardzo polubili (poznali go w dniu kiedy bardzo się źle czułam po szczepieniu na Covida, za prośbą mojej przyjaciółki, która jest dla mnie jak siostra przyjechał z zakupami i zajął się moimi dziećmi mimo, że jeszcze się dobrze nie znaliśmy - każdemu z Was życzę takiego Anioła, który będzie z Wami dzielił choć najmniejsze chwile Waszego życia). Czas spędzony z moimi dziećmi i z Nim zakończył Nasze tegoroczne Święta w bardzo miłej atmosferze, która mogłaby trwać i trwać. 


Dziś już 31 grudnia 2021 roku każdy z Nas przygotowuje się do szampańskiej zabawy aby w gronie cudownych ludzi przywitać Nowy Rok, który będzie przynosił kolejne chwile zarówno radosne jak i te nie miłe ale oczywiście więcej tych radosnych :-) Nie jestem dobra w składaniu życzeń, ale chciałabym abyście przeżyli dziś tą Sylwestrową Noc najlepiej jak to jest możliwe z rodziną, przyjaciółmi, dziećmi przed telewizorem, na sali balowej czy domówce. Tak aby było o czym mówić kolejnego dnia i aby było co wspominać kiedy będziemy dzielić się tymi wspaniałymi chwilami z najbliższymi! Życzę Wam aby w tym Nowym Roku spełniły się Wasze marzenia, aby Ci co mają zamiar zmienić pracę dostali to wymarzone stanowisko :-) aby Ci co starają się o pociechę otrzymali tą dobrą nowinę i aby każdy z Was otrzymał wszystko czego pragnie! Korzystajcie z życia, otaczajcie się dobrymi ludźmi, bądźcie szczęśliwi i dziękujcie codziennie za to wszystko co macie a życie będzie łatwiejsze Kochani.

Pozdrawiam Was serdecznie i przesyłam całusy :* 

Kilka chwil z mojego życia

Ostatnio u mnie sporo się dzieję udało mi się zorganizować czas i wyjść z przyjaciółką na kolację i drinka, pogadać w spokoju bez myślenia o...