Jak pogodzić pracę z opieką nad chorym dzieckiem?

     Każdy rodzic, którego dziecko zachoruje, wie, jak trudne jest pogodzenie pracy z opieką nad maluchem. Sezon grypowy dodatkowo komplikuje sytuację, bo choroby w przedszkolach i szkołach pojawiają się niemal lawinowo. Jak w tym wszystkim nie zwariować i jednocześnie zapewnić dziecku opiekę oraz spokój? W tym artykule dzielę się swoimi doświadczeniami oraz praktycznymi wskazówkami.

Twoje prawa jako rodzica – co możesz zrobić?

W sytuacji choroby dziecka masz kilka możliwości, z których możesz skorzystać:
  • Dwa dni wolne na dziecko (art. 188 Kodeksu pracy):
    Każdy rodzic ma prawo do dwóch dni płatnego wolnego na opiekę nad dzieckiem do 14. roku życia. Możesz wykorzystać te dni jednorazowo lub podzielić je na pojedyncze dni bądź godziny – decyzja należy do Ciebie.

  • Dni wolne na żądanie:
    W roku kalendarzowym przysługują Ci 4 dni wolne na żądanie (również płatne). To dobre rozwiązanie, gdy nagle musisz zostać z chorym dzieckiem w domu.

  • Zasiłek opiekuńczy:
    Jeżeli dziecko wymaga dłuższej opieki, możesz skorzystać z zasiłku opiekuńczego. Przysługuje on na dzieci do 14. roku życia i jest wypłacany na podstawie zwolnienia lekarskiego wystawionego przez pediatrę.

  • Urlop bezpłatny:
    Jeśli sytuacja tego wymaga, możesz wnioskować o urlop bezpłatny. Należy jednak pamiętać, że jego przyznanie zależy od zgody pracodawcy.

  • Rozmowa z pracodawcą:
    Warto spróbować omówić możliwość pracy zdalnej lub elastycznego grafiku. Czasem nawet drobne zmiany w godzinach pracy mogą pomóc w pogodzeniu obowiązków zawodowych z opieką nad dzieckiem.

Moje doświadczenie – jak radzę sobie w trudnych chwilach?

Obecnie korzystam ze zwolnienia lekarskiego, aby opiekować się moim synem, Szymonem, który jest chory. Dzięki temu mogę być blisko niego, dbać o jego potrzeby i zapewnić mu spokojny czas w domu. Choroba dziecka nigdy nie jest łatwa – często pojawia się frustracja, złe samopoczucie i wymagające emocje. Dzieci w takich momentach potrzebują więcej uwagi i cierpliwości, co bywa wyczerpujące.

Mimo tych trudności staram się odnaleźć pozytywy w tej sytuacji – spędzam więcej czasu z moimi dziećmi i, co ważne, pozwalam sobie na odpoczynek. W takich chwilach warto pamiętać, że nie musimy być idealni – ważne jest, by robić tyle, ile jesteśmy w stanie.


Jak wzmocnić odporność dziecka? Naturalne sposoby

Choroba dziecka przypomina nam, jak ważna jest codzienna dbałość o odporność. Oto kilka sprawdzonych, domowych sposobów:

Zdrowe mikstury i domowe syropy:
  • Syrop z cebuli – wystarczy pokroić cebulę w plasterki, zasypać cukrem lub zalać miodem i poczekać kilka godzin. Syrop ten działa przeciwzapalnie i wzmacnia organizm.
  • Herbata z imbirem, miodem i cytryną – świetnie rozgrzewa i wspomaga odporność.
Dieta bogata w witaminy:
  • Wprowadź do jadłospisu dziecka produkty bogate w witaminę C (papryka, natka pietruszki, owoce cytrusowe) oraz probiotyki (kiszonki, jogurty naturalne).
  • Pamiętaj o zdrowych tłuszczach, takich jak orzechy, pestki dyni czy ryby.
Codzienne nawyki:
  • Regularne spacery na świeżym powietrzu, nawet w chłodniejsze dni, pomagają hartować organizm.
  • Wietrzenie pomieszczeń i dbanie o odpowiednią wilgotność powietrza w domu.
  • Odpowiednia ilość snu – regeneracja organizmu dziecka jest kluczowa dla odporności.

 Dobre przygotowanie to podstawa

Choroba dziecka zawsze jest wyzwaniem, ale warto przygotować się na takie sytuacje:
  • Stwórz domową apteczkę z podstawowymi lekami i suplementami wspierającymi odporność.\
  • Ustal „awaryjny” plan – kto z rodziny może pomóc w nagłych sytuacjach?
  • Organizacja dnia – czasem dobrze jest mieć zapas gotowych posiłków w zamrażarce, by odciążyć się w trudniejszych chwilach.

Na zakończenie…

      Choroba dziecka to dla każdego rodzica trudny czas. Warto jednak pamiętać, że nie jesteśmy sami w tej sytuacji – istnieją rozwiązania, które mogą ułatwić nam życie, a także wsparcie w postaci najbliższych czy współpracowników. Czas spędzony z chorym dzieckiem, choć wymagający, może być też okazją do budowania bliskości i wspólnych chwil, które w codziennym pędzie często nam umykają.

Mam nadzieję, że te wskazówki pomogą Wam przejść przez ten trudny czas. 
Pamiętajcie – dbając o dzieci, nie zapominajcie też o sobie.




Zatrzymać się w biegu

       Ostatnie tygodnie były dla mnie prawdziwym wyzwaniem. Każdy dzień zaczyna się od porannego biegu: przygotowanie śniadania, pakowanie posiłków do szkoły i pracy, szybki kurs do szkoły, potem praca, wizyty u lekarzy, zajęcia, domowe obowiązki… Wszystko toczy się w szalonym tempie, a doba wydaje się zbyt krótka na wszystko, co muszę zrobić.

       Nie było łatwo, zwłaszcza gdy dowiedziałam się, że Szymek ma problemy ze wzrokiem i potrzebuje okularów. To kolejny niespodziewany wydatek w styczniu, a przecież wciąż muszę opłacić ferie zimowe dla chłopców, bo praca nie czeka. Ale… nie zamierzam się poddawać.

       Po pracy i szkole rozpoczyna się nasza popołudniowa przygoda: w poniedziałki spotkania z psychologiem, od wtorku do piątku treningi piłki nożnej, a w weekendy turnieje, które pochłaniają pół dnia. W międzyczasie oczywiście dom: nauka z Szymkiem, zabawa z Miłoszem, gotowanie, sprzątanie…

       Czasami czuję, że brakuje mi tchu, a zmęczenie odbiera chęci na robienie czegoś tylko dla siebie. Nawet moja twórczość – ta iskierka, która dawała mi tyle radości – gdzieś się zagubiła. W głowie pojawia się pustka, a wena ucieka gdzieś w wir codziennych spraw.

        Mimo wszystko, nie zamierzam się poddać. Uwielbiam, gdy w moim życiu ciągle coś się dzieje – wtedy czas płynie szybciej, a ja czuję, że żyję. Chociaż bywa ciężko, to moja energia mi na to nie pozwala, by zatrzymać się i rozłożyć ręce.

        Muszę jednak przyznać, że przyszedł czas, by wygospodarować chwilę dla siebie. Znaleźć te małe okruchy czasu, w których mogę na nowo odkryć swoją twórczość. I właśnie z tym przychodzę do Was, moi drodzy Czytelnicy. Jesteście dla mnie bardzo ważni, a każda Wasza wskazówka czy komentarz są dla mnie cenne. Może podpowiecie mi, o czym chcielibyście przeczytać? Co Was ciekawi, co sprawia, że zatrzymujecie się na chwilę w codziennym pędzie?

         Wszystko, co robię, robię dla moich synów. Gdybym mogła, dałabym im gwiazdkę z nieba. Są dla mnie najważniejsi, ich potrzeby i problemy są zawsze na pierwszym miejscu. Codziennie zachowuję w sercu te drobne chwile, które spędzamy razem. To one dodają mi siły i motywacji, by działać dalej, by zarażać ich radością i pokazywać, jak piękne jest życie.

          Miłość, jaką dostaję od moich chłopców, jest bezcenna. Ich troska o mnie – pytania, czy wszystko dobrze, czy odpoczęłam – to największy skarb, jaki mogłam dostać. Dzięki nim chce mi się wstać z łóżka każdego ranka, mimo zmęczenia i trudności.

          Chcę Wam coś polecić – szukajcie tych najmniejszych gestów, które wywołują uśmiech na Waszych twarzach. To może być drobnostka: uśmiech dziecka, miłe słowo od bliskiej osoby, moment ciszy z kubkiem herbaty w ręce. To od takich małych chwil zaczynają się te większe kroki.


Ja dziękuję Wam, że jesteście tutaj ze mną. Ściskam Was mocno i z niecierpliwością czekam na Wasze pomysły i podpowiedzi. Wspólnie zawsze znajdziemy drogę do pięknych chwil!






"Matki Pingwinów" - opowieść o sile, miłości i akceptacji [RECENZJA]

       „Matki Pingwinów” to serial, który porusza najgłębsze zakamarki serca. Opowiada o rodzicielstwie pełnym wyzwań, ale i o bezwarunkowej miłości, która daje siłę, by walczyć każdego dnia. Jako mama dziecka z niepełnosprawnością, oglądałam tę historię z bijącym sercem – widziałam w niej odbicie swojej codzienności, ale także pewne braki, które są bolesne, bo dotyczą nas wszystkich.
 
       Główna bohaterka serialu jest bokserką – silną, zdeterminowaną, zdolną pokonać każdego przeciwnika na ringu. Jednak to, co spotyka ją w życiu prywatnym, staje się wyzwaniem, które wydaje się przerastać nawet ją. Diagnoza jej syna – autyzm – sprawia, że po raz pierwszy czuje się zagubiona i bezradna.

       Jej historia przypomina mi, jak trudna i bolesna bywa droga do zaakceptowania faktu, że nasze dziecko jest inne. Bohaterka walczy – z systemem, z poradniami, z własnymi myślami. Szuka szkoły, która „pasowałaby” do jej wizji życia syna, przekonana, że specjalna placówka to znak porażki. Ale w końcu, po długiej drodze pełnej łez i frustracji, dochodzi do najważniejszego wniosku: miłość do dziecka nie zależy od tego, czy spełnia nasze oczekiwania. To akceptacja jego wyjątkowości jest prawdziwym wyrazem siły i odwagi.

A co z rodzicami, których nie stać na walkę?

       To, co poruszyło mnie najbardziej, to pytanie, które pojawiło się w mojej głowie podczas oglądania: a co z rodzicami, którzy nie mają takich możliwości jak bohaterka?

       Jako mama wiem, ile kosztuje terapia, diagnostyka, a nawet zwykła codzienność z dzieckiem, które wymaga specjalnego wsparcia. Wiem też, jak długo trzeba czekać na pomoc w ramach NFZ – miesiącami, a nawet latami. Rodzice, którzy nie mogą sobie pozwolić na prywatne terapie, są często pozostawieni sami sobie, zmagając się z systemem, który zamiast pomagać, stawia kolejne przeszkody.

       Brakuje też zrozumienia ze strony społeczeństwa. Niepełnosprawność dziecka wciąż jest tematem tabu. Ludzie boją się o tym mówić, bo nie chcą być oceniani, wytykani palcami. A przecież zrozumienie i wsparcie to pierwsze kroki do tego, by takie rodziny mogły poczuć, że nie są same.

Dlaczego warto mówić o tym głośno?

       Bo każdy z nas może coś zmienić. Może to być chwila rozmowy z rodzicem, który potrzebuje wsparcia. Może to być zrozumienie, że dziecko z niepełnosprawnością nie jest „trudne” – po prostu potrzebuje innego podejścia. Albo nawet mały gest, który pokaże, że jesteśmy obok.

     „Matki Pingwinów” to serial, który przypomina, jak ważna jest miłość i akceptacja, ale też pokazuje, że wciąż jest wiele do zrobienia. Brakuje wsparcia dla rodzin, które codziennie walczą o to, by ich dzieci mogły się rozwijać. Brakuje świadomości, jak trudne jest życie tych, którzy muszą zmagać się nie tylko z własnymi emocjami, ale i z biurokracją czy brakiem środków finansowych.

      Dla mnie ten serial to więcej niż opowieść o bohaterkach – to przypomnienie, że każda mama, która walczy o swoje dziecko, jest prawdziwą wojowniczką. Nie zawsze musimy być idealne, nie musimy wszystkiego wiedzieć od razu. Wystarczy, że jesteśmy obok, uczymy się na błędach i kochamy nasze dzieci takimi, jakie są.

      Jeśli znasz rodzica dziecka z niepełnosprawnością, okaż mu wsparcie. Nie musisz mieć wszystkich odpowiedzi – czasem wystarczy, że powiesz: „Jestem tu, jeśli będziesz mnie potrzebować”. Razem możemy zmienić tę rzeczywistość, w której każda rodzina znajdzie swoje miejsce i pomoc, jakiej potrzebuje.


Oficjalna okładka promocyjna serialu Matki Pingwinów. Źródło: Netflix.
 


Nowy Rok, nowa energia! Zobacz, co udało mi się osiągnąć w 2024 roku

      Miniony rok był dla mnie czasem pełnym wyzwań, ale i ogromnych sukcesów. Każdy dzień przynosił coś nowego – zarówno trudne momenty, które wymagały ode mnie siły, jak i chwile radości, które przypominały, dlaczego warto iść naprzód. 2024 rok był pełen zmian, nowych doświadczeń i projektów, które mogłam realizować dzięki wsparciu moich bliskich oraz Was – moich czytelników. Teraz, z nową energią, wkraczam w 2025 rok i już teraz wiem, że będzie to czas pełen ekscytujących wyzwań!

     Patrząc wstecz, mogę śmiało powiedzieć, że 2024 rok przyniósł wiele niezapomnianych chwil, które zapisały się w naszej rodzinnej historii. Było pasowanie Szymona na ucznia – wydarzenie pełne emocji i dumy. Choć codziennie mierzymy się z jego wyzwaniami, to widzę, jak ogromne postępy robi, co daje mi motywację do dalszego wspierania go w szkole i poza nią.


 
      Z kolei Miłosz i jego drużyna, KS Północ, od września robią ogromne postępy. Ostatni turniej przed świętami był tego najlepszym dowodem – chłopcy świetnie się spisali, wygrywając wszystkie mecze. Choć nie przyznawano miejsc, dla mnie byli zdecydowanie najlepsi! Widać, że ciężka praca na treningach przynosi efekty, a z każdym turniejem udowadniają, jak wspaniałymi zawodnikami są. Jestem niesamowicie dumna, widząc ich walkę i rozwój.


 
       Oczywiście życie to nie tylko sukcesy – zdarzają się trudniejsze momenty, które uczą pokory. Ale właśnie te chwile pokazują, jak ważne jest wsparcie i dążenie do swoich celów. Wierzę, że z wytrwałością można osiągnąć wszystko.

      Ten rok był dla mnie także przełomowy na płaszczyźnie zawodowej. Udało mi się zmienić pracę na taką, o której marzyłam od dawna – miejsce, gdzie widzę szansę na rozwój i osiągnięcie czegoś więcej. Ta zmiana dała mi nową energię i sprawiła, że patrzę w przyszłość z jeszcze większym optymizmem.

      Rok 2024 przyniósł mi także jeden z moich najważniejszych projektów – stworzenie kart pracy o emocjach dla dzieci i rodziców. Pomysł na te materiały zrodził się z codziennych doświadczeń z moimi synami i potrzeby wsparcia ich w lepszym zrozumieniu swoich uczuć.

     Karty to coś więcej niż zestaw ćwiczeń – to narzędzie, które pomaga budować więzi i otwiera przestrzeń do rozmów o emocjach. Znajdziecie w nich historie, sytuacje do dopasowania, miejsce na rysunki, a także praktyczne wskazówki dla rodziców, jak wspierać dzieci w trudniejszych momentach. Wszystko w jasnych, pastelowych kolorach, które cieszą oko i zachęcają do wspólnej pracy.

     Z radością mogę ogłosić, że karty są już dostępne na platformie sprzedażowej naffy! Wierzę, że dzięki nim wiele rodzin będzie mogło spędzić miłe chwile razem, ucząc się i bawiąc jednocześnie. Już teraz zapraszam Was do zapoznania się z moją ofertą – szczegóły znajdziecie tutaj:

👉 https://www.naffy.io/dorota-juzwiak

     Z nowym rokiem przychodzi nowa energia i mnóstwo pomysłów na kolejne projekty. Rok 2024 pokazał mi, że nawet w trudniejszych chwilach warto wierzyć w swoje marzenia i stawiać małe kroki w ich kierunku.

     Mam nadzieję, że razem przejdziemy przez 2025 rok z równie dużą dawką pozytywnej energii. Już teraz planuję kolejne wpisy na blogu, w których podzielę się z Wami moimi doświadczeniami, inspiracjami i pomysłami na lepsze życie w codziennym chaosie.

     Dziękuję, że byliście ze mną przez ten rok – każde Wasze słowo wsparcia i komentarz dodawały mi sił. Jeśli jeszcze nie mieliście okazji, koniecznie sprawdźcie moje karty pracy o emocjach – jestem przekonana, że wniosą wiele wartości do Waszych rodzin.


 

    Trzymajcie się ciepło i oby ten rok przyniósł Wam wszystko, czego sobie życzycie! 
Do zobaczenia w kolejnych wpisach.