Jak znaleźć siłę, gdy wydaje się, że wszystko się wali!

Każdy z nas ma prawo mieć trudniejszy okres w życiu. Zdarza się, że nie udaje się wszystkiego ogarnąć, albo podejmujemy decyzje, które nie zawsze są oczywiste dla innych – może to być wyjście do znajomych zamiast wieczoru spędzonego z dzieckiem. Nie oznacza to jednak, że jesteśmy gorszymi rodzicami, że zawiedliśmy. Każdy z nas potrzebuje przestrzeni dla siebie, nawet jeśli to przestrzeń krótka i przelotna.

W szczególności jako rodzic samotnie wychowujący dzieci wiem, jak łatwo wpaść w przekonanie, że trzeba poświęcać się dzieciom kosztem własnych potrzeb. Ale przecież, by być dobrym rodzicem, trzeba mieć czas na regenerację, na moment wytchnienia. To właśnie daje siłę i perspektywę – chwila poza codziennością, możliwość spotkania z innymi dorosłymi, odpoczynek od obowiązków. Mam prawo oczekiwać takiego dnia – tak samo jak każdy inny rodzic.

Dla tych, którzy mają rodzinę na miejscu, warto zwrócić się o pomoc. Jeśli to nie jest możliwe, niania, która zaopiekuje się dziećmi przez kilka godzin, może być odpowiedzią. Czas dla siebie nie czyni mnie gorszym rodzicem. Wręcz przeciwnie – zyskuję przestrzeń, by ładować baterie i wracać do dzieci z nową energią i radością.

Życie bywa trudne, a każdy z nas ma chwile, gdy czuje się przytłoczony. To normalne i zupełnie ludzkie. Bycie rodzicem nie oznacza, że nagle musimy stać się super bohaterami bez skazy. Warto sobie przypominać, że nie musimy być doskonali – w żadnej dziedzinie. Jeśli czasem coś się nie uda, nie oznacza to, że zawodzimy jako rodzice czy partnerzy. Trudne momenty są częścią naszego doświadczenia, a każdy z nich jest okazją, by nauczyć się więcej o sobie i swojej wytrzymałości.

Łatwo popaść w pułapkę perfekcjonizmu, zwłaszcza gdy patrzymy na życie przez pryzmat mediów społecznościowych, gdzie wszystko wydaje się idealne. Pamiętajmy jednak, że to tylko fragmenty cudzych historii. Nasze życie nie musi być bezbłędne, a dzieci nie oczekują idealnych rodziców – wystarczy, że jesteśmy obecni i autentyczni.

Często wstydzimy się poprosić o wsparcie, myśląc, że musimy radzić sobie sami. W rzeczywistości proszenie o pomoc to wyraz dojrzałości i troski o siebie oraz swoich bliskich. Gdy wyciągamy rękę po pomoc, pokazujemy dzieciom, że każdy może potrzebować wsparcia i że to nic złego. Może to być pomoc rodziny, przyjaciół lub zatrudnienie niani na kilka godzin, by znaleźć czas tylko dla siebie.

Zadbajmy o chwilę odpoczynku, spokój umysłu – dzięki temu wrócimy do dzieci z nową energią i cierpliwością. Zrozumienie, że wsparcie jest potrzebne, może zmienić sposób, w jaki postrzegamy nasze codzienne obowiązki. Warto pamiętać, że „dobry rodzic” to nie ten, który zawsze robi wszystko sam, ale ten, który wie, kiedy powiedzieć „potrzebuję pomocy”.

W momentach kryzysu można poczuć, że nie ma się nad czym zatrzymać. Wtedy warto skupić się na najmniejszych gestach wobec siebie: poranna kawa w ciszy, pięć minut książki, spacer bez pośpiechu. Te drobne chwile dla siebie mogą przynieść więcej spokoju niż wielkie zmiany. Nawet jeśli nie odmienią od razu sytuacji, pomogą nam poczuć, że znowu mamy kontrolę nad własnym czasem i życiem.

Każdy z takich małych kroków to sygnał, że jesteśmy dla siebie ważni. Nie musimy robić wszystkiego od razu – czasem wystarczy zacząć od jednej prostej rzeczy, która daje odrobinę radości i energii. Z czasem zobaczymy, że te drobne chwile mają ogromne znaczenie.

Życie to coś więcej niż codzienne obowiązki, a bycie rodzicem nie oznacza, że musimy rezygnować z siebie. Każdy ma prawo do marzeń i celów, które dają siłę na przyszłość. Pomyśl o rzeczach, które chciałabyś kiedyś zrobić, o miejscach, które chcesz zobaczyć, lub projektach, które chciałabyś zrealizować. Te cele są jak kompas – przypominają nam, że poza codziennymi wyzwaniami jest coś, do czego możemy dążyć, coś, co jest tylko nasze.

Kiedy znajdujemy czas na to, co kochamy, pokazujemy dzieciom, że każdy ma prawo do spełniania swoich marzeń, niezależnie od wieku czy sytuacji. To piękna lekcja, którą możemy przekazać, dbając o własne cele i marzenia.

Zadbaj o siebie, bo twoje dzieci potrzebują zdrowego, szczęśliwego rodzica. To nie egoizm, to troska o całą rodzinę. Każdy moment poświęcony sobie, każda chwila, która daje siłę i nadzieję, to prezent dla Ciebie i dla nich. Dzięki temu masz energię, by wracać do codzienności z nową siłą i cierpliwością.

Na koniec warto przypomnieć sobie, że zadbanie o siebie to najlepszy prezent, jaki możemy dać naszym dzieciom. Nasza siła i równowaga są fundamentem, na którym opierają się ich bezpieczeństwo i szczęście. Kiedy poświęcamy choćby chwilę na odpoczynek czy realizację swoich marzeń, wracamy do nich z nową energią, spokojem i cierpliwością.

Dzieci obserwują nas każdego dnia i uczą się, jak traktować siebie i swoje potrzeby. Pokazując im, że dbanie o siebie nie jest egoizmem, a koniecznością, dajemy im wzór do naśladowania. Uczymy ich, że warto dążyć do własnego szczęścia, nawet gdy życie rzuca nam wyzwania. Właśnie ta autentyczność, szczerość i zdolność do znalezienia czasu dla siebie uczą ich, jak ważne jest odnalezienie siły w każdej sytuacji.


Rodzicielstwo: Moja Motywacja do Działania


Życie ma to do siebie, że często rzuca nam wyzwania, z którymi trudno się zmierzyć w pojedynkę. Zdarzają się momenty, kiedy czujemy się przytłoczeni, zagubieni i niepewni, co dalej. Dla mnie jednym z takich momentów było rozstanie. Ale to właśnie wtedy odkryłam, jak wielką siłą są dla mnie moje dzieci – Szymon i Miłosz.

Bycie mamą to wyzwanie, ale też największa motywacja, jaką mogłam sobie wyobrazić. Każdego dnia, kiedy patrzę na moje dzieci, widzę w nich radość, energię i ciekawość świata, która przypomina mi, że życie ma wiele pięknych momentów. To właśnie oni są moim wsparciem, nawet jeśli nie do końca zdają sobie z tego sprawę.

Są dni, kiedy zwykłe chwile, takie jak wspólne pieczenie babeczek z Szymonem czy kibicowanie Miłoszowi na jego turnieju, wspólne spacery, wspólne oglądanie w kółko tych samych filmów bądź bajek dają mi więcej siły niż cokolwiek innego. W takich momentach zdaję sobie sprawę, że dla nich chcę być silna i pełna energii. Dzieci pokazują mi, jak cieszyć się drobiazgami, których na co dzień często nie zauważamy.

Miłosz i Szymon uczą mnie, że niepowodzenia nie są końcem, a jedynie przystankiem na drodze do celu. Wspólne wyzwania, takie jak nowe pasje, treningi czy nauka radzenia sobie z porażkami, stają się dla nas lekcjami, które przynoszą nam siłę i wspólną radość. Kiedy patrzę na Miłosza walczącego na boisku czy na Szymona wkładającego całe serce w swoje zadania, wiem, że nie mogę się poddać.

Dzięki dzieciom wiem, że pomimo trudności mogę odnaleźć szczęście i radość. Miłość, którą do nich czuję, jest największą siłą napędową. To dla nich chcę codziennie wstawać i szukać rozwiązań, nawet gdy życie stawia mi wyzwania. Cieszę się, że mam ich przy sobie, bo to oni pokazali mi, że mogę przezwyciężyć nawet najcięższe chwile.

Bycie mamą to podróż pełna wyzwań, ale i momentów, które wynagradzają wszystkie trudności. Moje dzieci dały mi siłę do podniesienia się po rozstaniu i sprawiły, że na nowo odkryłam, co w życiu jest naprawdę ważne. Jestem im za to nieskończenie wdzięczna.

A Tobie co daję największą siłę do podążania przez życie?









W poszukiwaniu równowagi - Jak próbuję znaleźć czas dla siebie w chaosie codziennych obowiązków?

 

Codzienność samotnego rodzica to ciągła walka o znalezienie balansu między obowiązkami a chwilą odpoczynku. Czasem czuję, że moje dni są pełne chaosu – szkolne obowiązki dzieci, treningi, praca, a do tego codzienne zadania w domu, które wydają się nie mieć końca. Przy tym wszystkim bardzo łatwo zapomnieć o sobie.

Nie powiem, że zawsze udaje mi się zachować równowagę. Zdarza się, że sięgam po książkę lub włączam telewizor, chcąc odpocząć, ale potem dopada mnie poczucie winy, bo czekają zaległe obowiązki. A jednak, mimo że czasem wydaje się, że nie daję rady, ważne jest, że próbuję. Próbuję znaleźć te krótkie momenty w ciągu dnia, żeby odetchnąć, choćby na chwilę.

Szukam rozwiązań i uczę się, że odpuszczenie to też forma troski o siebie. W końcu odpoczynek jest niezbędny, żeby mieć siłę dla siebie i swoich dzieci. 

W tym wpisie podzielę się z Wami kilkoma sposobami, które mi pomagają w tej trudnej codzienności – może i Wy znajdziecie w nich coś dla siebie.

Małe kroki w codziennym chaosie

Znalezienie chwili dla siebie w codziennym pędzie nie zawsze jest łatwe, ale małe, świadome kroki mogą sprawić, że poczuję się bardziej zrównoważona i mniej przytłoczona. Jednym z takich sposobów jest czas spędzony z bliskimi – przyjaciółmi, rodziną czy koleżankami. To właśnie rozmowa z kimś, kto rozumie moje wyzwania, daje mi chwilę wytchnienia. Spotkania, nawet krótkie, pozwalają złapać oddech i na chwilę oderwać się od codziennych obowiązków.

Jednym z moich ulubionych sposobów na chwilę relaksu jest wyprawa do kawiarni. Uwielbiam miejsca takie jak ParZona Cafe w Lublinie, gdzie przy filiżance kawy mogę po prostu usiąść, zebrać myśli i zresetować umysł. Takie momenty, choć krótkie, mają ogromną wartość – pomagają mi naładować baterie i zyskać perspektywę na to, co naprawdę ważne.

Ale codzienne małe kroki to nie tylko spotkania czy kawa. Uczę się, że czasem warto odłożyć na bok listę obowiązków i skupić się na jednej rzeczy na raz. Może to być czytanie kilku stron książki albo szybka przerwa na herbatę. Nawet krótkie oddechy w ciągu dnia – kilka minut, które poświęcam na coś, co sprawia mi przyjemność – mogą sprawić, że łatwiej mi będzie wrócić do rzeczywistości z nową energią.

Oczywiście, nie zawsze udaje mi się trzymać tego planu. Czasem zmęczenie bierze górę, a obowiązki domowe zaczynają się piętrzyć. W takich momentach uczę się, że odpuszczenie to nie porażka. To forma troski o siebie, o swoje zdrowie fizyczne i psychiczne. Staram się pamiętać, że nawet najmniejsze kroki, jak pozwolenie sobie na odpoczynek, są w rzeczywistości ogromnymi krokami w stronę lepszego samopoczucia.



A Ty co sądzisz o tym? 🤔

Jak radzisz sobie z tą górą obowiązków zarówno domowych jak i zawodowych? 🤔 

Znajdujesz w tym wszystkim chwilę dla siebie aby móc czerpać z życia jak najwięcej pozytywnych chwil? 🤔


Wczesny poranek i Turniejowa Ekscytacja

Dziś pobudka o świcie, poranek spędzony na grach planszowych i zabawach z moimi urwisami. Nadeszła w końcu również chwila gdy z Szymonem przygotowaliśmy przepyszne babeczki na dzisiejszy turniej piłki nożnej Miłosza. To był świetny czas – wspólne pieczenie to coś, co bardzo lubimy robić razem i co sprawia Nam bardzo dużo przyjemności. Szymek uwielbia mi pomagać w kuchni.

Goście i Chwila Relaksu

Odwiedziła nas również moja koleżanka z dziećmi. Chłopcy bawili się, a my miałyśmy chwilę na pogaduchy i zabawy z jej roczną córeczką. W międzyczasie szykowaliśmy się do wyjścia na turniej – bardzo ważny dzień dla Miłosza, na który cały czas wyczekiwał i odliczał dni.

Turniej Pełen Emocji

O 12:30 rozpoczął się turniej - 8 drużyn, w którym grała również Nasza najlepsza ekipa – KS Północ Lublin. Rozgrywki były fantastyczne! Chłopcy dali z siebie wszystko, padały bramki, było dużo radości i sportowych emocji. Rodzice i trenerzy byli dumni z dzieciaków, a turniej trwał prawie 4 godziny. Wspólnie z Rodzicami przygotowałam  poczęstunek dla Wszystkich uczestników, a na koniec Trenerzy mieli dla dzieciaczków super niespodziankę w formie pizzy dla każdej drużyny biorącej udział w tym fantastycznym turnieju  – dzieci mogły zjeść coś ciepłego i wrócić do gry.

Nasza drużyna zajęła 4 miejsce, co jest świetnym wynikiem, biorąc pod uwagę, że dzieciaki grają razem dopiero od 1,5 miesiąca. Mój syn Miłosz został wyróżniony i otrzymał tytuł MVP jako najlepszy zawodnik, tytuł otrzymał za bardzo dobrze bronienie bramki. Jestem niesamowicie dumna – on po prostu żyje piłką nożną! Wierzę, że jeśli będzie ciężko pracował, to na pewno spełni swoje marzenie i zostanie wspaniałym piłkarzem. Czego z całych sił mu życzę bo jest bardzo wytrwały w swoich postanowieniach i stara się jak może dążąc do celu!

Na zakończenie turnieju pomogłam w ogarnięciu boiska, a potem Wszyscy wróciliśmy do domu. Na tym dzień się nie zakończył: mieliśmy jeszcze siłę na kolejne rozgrywki planszowe z ciocią Anią i babcią. Uwielbiam takie chwile, mimo że ich jest nie wiele w tak dużym gronie to są najbardziej wyczekiwane. Dzień zakończyliśmy jak zawsze kąpielą, pyszną kolacją, i chwilą relaksu przed telewizorem. To był dzień pełen wrażeń i pięknych wspomnień!












Dzień Pasowania na Pierwszoklasistę - Wzruszający moment dla Mnie i Szymona

Dziś był dla nas niezwykle ważny dzień – zarówno dla mnie, jak i dla mojego syna Szymona. Uroczystość pasowania na pierwszoklasistę była pełna emocji i wzruszeń. Towarzyszyłam Szymonowi w tym wyjątkowym wydarzeniu, a razem ze mną był także jego młodszy brat Miłosz, który z zapartym tchem obserwował cały przebieg uroczystości. Było to dla niego niezapomniane przeżycie, szczególnie gdy widział swojego starszego brata w roli głównego bohatera tego dnia.

Uroczystość rozpoczęła się w wyjątkowo podniosły sposób – wprowadzony został sztandar szkoły, a dzieci z dumą odśpiewały hymn. To był moment, w którym poczułam, jak ważnym wydarzeniem jest rozpoczęcie tej szkolnej przygody.

Podczas uroczystości dzieci zaprezentowały przygotowane wcześniej piosenki „Wesoło nam” i „Pierwszaczek”. Wspólnie z Szymonem ćwiczyliśmy teksty i melodie w domu, więc słyszenie ich na żywo było dla mnie niezwykle wzruszające. Klasy ID i IF przygotowały również piękny występ, w którym opowiadały o cechach, które będą im potrzebne w edukacji: motywacji, radości, wzajemnym szacunku i wielu innych.

Wystąpienie pani dyrektor, pełne ciepłych słów, wprowadziło nas w dalszą część uroczystości. Następnie nadszedł kluczowy moment – ślubowanie. Dzieci uroczyście przysięgały, że będą pilnie się uczyć, szanować innych i dbać o szkołę. A chwilę później każdy z pierwszoklasistów, w tym mój Szymon, został oficjalnie pasowany na prawdziwego ucznia.

Na zakończenie uroczystości dzieci otrzymały pamiątkowe dyplomy i drobne upominki, a także miały okazję zrobić sobie pamiątkowe zdjęcia. W oczach Szymona widać było dumę i radość, a ja nie mogłam być bardziej szczęśliwa i dumna z tego, jak pięknie poradził sobie w tym ważnym momencie.

Dla mnie, jako mamy, to nie tylko początek nowego etapu w życiu mojego syna, ale także czas pełen emocji i refleksji. Z ogromnym wzruszeniem patrzyłam, jak mój mały chłopiec staje się uczniem i wkracza w świat pełen wyzwań, przyjaźni i nowych doświadczeń. Jestem dumna z Szymona, a także wdzięczna za to, że mogłam być przy nim w tej ważnej chwili. Wierzę, że te wspomnienia zostaną z nami na zawsze.









“Trzy godziny dla siebie: Moja podróż z książką Bogaty ojciec, biedny ojciec”

Życie rodzica często jest pełne obowiązków, planów i zadań, które wypełniają każdy dzień od rana do wieczora. Czasem marzę o chwili tylko dla siebie, ale jak wiadomo, nie zawsze jest to możliwe. Ostatnio jednak los się do mnie uśmiechnął – chłopcy zostali zaproszeni na urodziny do koleżanki, co dało mi niespodziewane trzy godziny wolnego czasu. I jak je wykorzystałam? Zasiadłam z książką, która od dawna czekała na swoją kolej: Bogaty ojciec, biedny ojciec Roberta T. Kiyosakiego.

Książka Kiyosakiego to prawdziwy bestseller, o którym słyszałam już wiele dobrego. Wszyscy mówią, że to lektura, która potrafi zmienić podejście do finansów i zarządzania pieniędzmi. Ale co może dać komuś, kto na co dzień ma niewiele czasu na rozważania o inwestycjach i oszczędzaniu? Postanowiłam to sprawdzić i zagłębić się w świat “bogatego ojca” i “biednego ojca”.

Już od pierwszych stron zrozumiałam, dlaczego ta książka cieszy się tak dużą popularnością. Kiyosaki przedstawia z pozoru proste zasady, ale podkreśla, jak ważne jest zmienienie naszego sposobu myślenia o pieniądzach. To nie tylko poradnik finansowy, ale też inspiracja do tego, by patrzeć na świat z innej perspektywy. 💡 Z każdą stroną miałam wrażenie, że uczę się czegoś nowego – a w moim zabieganym życiu to prawdziwa wartość.

Czas tylko dla mnie: dlaczego jest taki cenny?

Takie chwile, jak te trzy godziny, to dla mnie prawdziwy luksus. Przy dwójce dzieci i obowiązkach, których nigdy nie brakuje, rzadko mam okazję po prostu usiąść z książką i dać się jej pochłonąć. Zazwyczaj dzień mija mi na pracy, organizowaniu codziennych spraw i wspieraniu chłopców w ich przygodach. Dlatego te trzy godziny były dla mnie jak mały urlop, w którym mogłam na chwilę zapomnieć o wszystkim i skupić się na sobie. 


Czy warto było sięgnąć po tę książkę?

Zdecydowanie tak! „Bogaty ojciec, biedny ojciec” nie tylko nauczyła mnie, jak ważne jest myślenie o przyszłości i odpowiednie zarządzanie finansami, ale też przypomniała mi, że warto czasem zwolnić i poświęcić chwilę na rozwój osobisty. To doświadczenie skłoniło mnie do refleksji nad tym, jak mogłabym lepiej planować swój czas, by mieć więcej takich chwil w przyszłości.

Czas spędzony na czytaniu książki to była doskonała inwestycja w siebie. I choć codzienne obowiązki nigdy nie znikną, warto czasem wygospodarować kilka godzin tylko dla siebie – by odpocząć, nabrać nowych sił i znaleźć inspirację. A „Bogaty ojciec, biedny ojciec” to świetny towarzysz takiej podróży.

Jeśli macie podobnie – dużo obowiązków, a mało wolnego czasu – polecam znaleźć chwilę na lekturę, która poszerza horyzonty. Kto wie, może ta książka również zmieni Wasze podejście do finansów i przyszłości? 📚



"Niezapomniane emocje na meczu Lublin vs Chorzów: Dzieci ze Szkoły Podstawowej nr 28 z oddziałami integracyjnymi w roli głównej!"

Są takie dni, które na długo zostają w pamięci - pełne emocji, radości i sportowej pasji. Taki właśnie był mecz piłki ręcznej Lublin vs Chorzów (12 października 2024, 18:00), podczas którego dzieci ze Szkoły Podstawowej nr 28 w Lublinie miały wyjątkową okazję eskortować zawodniczki na boisko. Dla moich chłopców, Szymona i Miłosza było to ogromne przeżycie! A to jeszcze nie koniec emocji tego wieczoru...

Zanim zaczęły się sportowe zmagania, na boisku pojawiły się dzieci ze SP 28, które miały zaszczyt eskortować zawodniczki obu drużyn. Wśród nich byli także moi synowie, Szymon i Miłosz. Możecie sobie wyobrazić, jak wielkie było ich podekscytowanie, kiedy trzymali za rękę mistrzynie piłki ręcznej! 😀 Dumni z szerokimi uśmiechami na twarzach, wbiegali obok zawodniczek, a trybuny kibiców biły im brawo. Jako rodzic, patrzenie na to, jak realizują swoje małe marzenia, to była prawdziwa radość!


Po uroczystym wejściu rozpoczęła się walka na boisku. Lublin od samego początku pokazał, że jest gotowy na zwycięstwo. Dynamiczne akcje, precyzyjne rzuty i świetna gra obronna sprawiły, że drużyna Lublina szybko objęła prowadzenie. Chorzów walczył dzielnie ale ostatecznie to Lublin triumfował z wynikiem 38:27. 💥 Atmosfera w hali była niesamowita - kibice śpiewali, dopingowali i żywo reagowali na każdy zwrot akcji. A dzieci na trybunach miały oczy szeroko otwarte, przeżywając każdą chwilę.











Jednak największe emocje nadeszły w przerwie meczu, kiedy to Nasza szkoła, SP 28, odebrała główną nagrodę za wspólne kibicowanie na każdym meczu Naszych Mistrzyń Polski w piłce ręcznej. Dzieci, w tym moi synowie, razem z panią dyrektor, odebrali na parkiecie interaktywną podłogę FunFloor, wartą 15 000 zł! 🎉 To był moment, w którym cała hala eksplodowała radością, a dzieci czuły się jak prawdziwi bohaterowie.





Jako rodzic, patrzenie na to, jak moi chłopcy z dumą odbierali tę nagrodę z resztą dzieci, było niezapomnianym przeżyciem. To nie tylko nagroda, ale przede wszystkim symbol Naszego wspólnego zaangażowania i pasji do sportu. Teraz Nasza szkoła będzie miała wyjątkowe narzędzie do nauki i zabawy - i kto wie, może wychowa kolejnych mistrzów sportu!

Ten wieczór pokazał, jak wielką moc ma sport - nie tylko w budowaniu zdrowej rywalizacji, ale także w tworzeniu wspólnych wspomnień. Dzięki takim wydarzeniom dzieci uczą się, jak ważne są współpraca, wspólne przeżywanie emocji i wsparcie dla swoich ulubionych drużyn. A, ja jako dumny rodzic, mogę tylko podziękować za te wyjątkowe chwile. 

Nie mogę się doczekać kolejnych emocjonujących meczów i tego, co jeszcze przyniesie nam sportowa przygoda! 💙💚