Moja podróż do zrozumienia emocji.
Bycie rodzicem to nieustanna podróż pełna wyzwań, wzlotów i upadków. Dla mnie ta podróż zaczęła się, kiedy zauważyłam, że mój starszy syn, Szymon, rozwija się inaczej niż jego rówieśnicy. Już jako niemowlę miał trudności z prostymi czynnościami, jak podnoszenie się czy raczkowanie. Było mi ciężko, ale jednocześnie byłam zdeterminowana, by znaleźć pomoc. Dzięki rehabilitacji i zaangażowaniu cudownej specjalistki, Szymon szybko nadrobił te umiejętności.
Jednak trudności nie zniknęły – później pojawiły się problemy z mową, a w końcu także z emocjami. Na początku wydawało się to „normalne” – płacz, histerie, dziecięce frustracje. Dopiero w przedszkolu zaczęłam dostrzegać, że Szymek nie rozumie zasad panujących w grupie i często złości się, gdy coś nie idzie po jego myśli. Do dziś ma trudności z przegrywaniem i chce, żeby wszystko było „po jego myśli”.
Z biegiem czasu nauczyłam się rozpoznawać emocje Szymona, a jednocześnie sama zmagałam się z poczuciem winy – czy mogłam coś zrobić lepiej? Jako mama staram się codziennie uczyć, wyciągać wnioski i rozwijać metody pracy, by wspierać zarówno Szymona, jak i młodszego syna, Miłosza.
Mimo licznych konsultacji i rozmów z psychologami często brakowało mi konkretnych przykładów i działań, które mogłabym zastosować na co dzień. Z tego powodu postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce i stworzyć narzędzie, które pomoże mi zrozumieć dzieci oraz nauczyć je radzenia sobie z emocjami – karty pracy o emocjach.
Kiedy Szymon wybucha złością – co zdarza się dość często – używam kart jako wsparcia w rozmowie. Zamiast ograniczać się do „nie krzycz” czy „uspokój się”, wspólnie analizujemy sytuację: „Co się stało?”, „Jak myślisz, co mogłoby pomóc, żeby było lepiej?”. Proste pytania zapisane na kartach pomagają mu zrozumieć, co się dzieje, a mnie dają narzędzie do efektywniejszej rozmowy.
Podobnie było, gdy musieliśmy zmierzyć się z emocją smutku. Pewnego dnia Szymon powiedział koleżance, że jej nie lubi. Dla niego to były tylko słowa, ale dziewczynka była wyraźnie zraniona. To był moment, w którym wspólnie zastanowiliśmy się, jak takie słowa mogą wpłynąć na innych. Karta o smutku pomogła Szymonowi zrozumieć, jak ważne jest, by myśleć o tym, co i jak mówimy.
Te codzienne rozmowy o emocjach, wspierane kartami, stały się sposobem na budowanie głębszej relacji z moimi dziećmi. Pomogły mi nie tylko lepiej ich zrozumieć, ale także nauczyć ich nazywania emocji i radzenia sobie w trudnych chwilach. Każde dziecko przeżywa swoje problemy na swój sposób – Szymon zmaga się z wyzwaniami wynikającymi z jego specyfiki rozwoju, a Miłosz potrzebuje uwagi i akceptacji.
Karty stały się także narzędziem, które pomaga zbliżyć nas jako rodzinę. Rozmowy, które kiedyś były pełne frustracji, teraz są okazją do lepszego poznania siebie nawzajem i budowania spokojniejszych relacji.
Moja podróż do zrozumienia emocji nie jest jeszcze zakończona, ale już wiem, że warto podjąć trud, by znaleźć wspólny język z dziećmi. Jako rodzice mamy ogromną odpowiedzialność, by pokazać naszym dzieciom, jak radzić sobie z emocjami, jak je nazywać i akceptować. Bo jeśli nie my, to kto?
Każdy dzień przynosi nowe wyzwania, ale wiem, że idziemy we właściwym kierunku. A dzięki kartom pracy o emocjach – które tworzę na podstawie własnych doświadczeń – chcę wspierać nie tylko moje dzieci, ale także innych rodziców, którzy szukają sposobu, by zrozumieć te małe, wielkie emocje swoich pociech.
Jednak trudności nie zniknęły – później pojawiły się problemy z mową, a w końcu także z emocjami. Na początku wydawało się to „normalne” – płacz, histerie, dziecięce frustracje. Dopiero w przedszkolu zaczęłam dostrzegać, że Szymek nie rozumie zasad panujących w grupie i często złości się, gdy coś nie idzie po jego myśli. Do dziś ma trudności z przegrywaniem i chce, żeby wszystko było „po jego myśli”.
Z biegiem czasu nauczyłam się rozpoznawać emocje Szymona, a jednocześnie sama zmagałam się z poczuciem winy – czy mogłam coś zrobić lepiej? Jako mama staram się codziennie uczyć, wyciągać wnioski i rozwijać metody pracy, by wspierać zarówno Szymona, jak i młodszego syna, Miłosza.
Mimo licznych konsultacji i rozmów z psychologami często brakowało mi konkretnych przykładów i działań, które mogłabym zastosować na co dzień. Z tego powodu postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce i stworzyć narzędzie, które pomoże mi zrozumieć dzieci oraz nauczyć je radzenia sobie z emocjami – karty pracy o emocjach.
Kiedy Szymon wybucha złością – co zdarza się dość często – używam kart jako wsparcia w rozmowie. Zamiast ograniczać się do „nie krzycz” czy „uspokój się”, wspólnie analizujemy sytuację: „Co się stało?”, „Jak myślisz, co mogłoby pomóc, żeby było lepiej?”. Proste pytania zapisane na kartach pomagają mu zrozumieć, co się dzieje, a mnie dają narzędzie do efektywniejszej rozmowy.
Podobnie było, gdy musieliśmy zmierzyć się z emocją smutku. Pewnego dnia Szymon powiedział koleżance, że jej nie lubi. Dla niego to były tylko słowa, ale dziewczynka była wyraźnie zraniona. To był moment, w którym wspólnie zastanowiliśmy się, jak takie słowa mogą wpłynąć na innych. Karta o smutku pomogła Szymonowi zrozumieć, jak ważne jest, by myśleć o tym, co i jak mówimy.
Te codzienne rozmowy o emocjach, wspierane kartami, stały się sposobem na budowanie głębszej relacji z moimi dziećmi. Pomogły mi nie tylko lepiej ich zrozumieć, ale także nauczyć ich nazywania emocji i radzenia sobie w trudnych chwilach. Każde dziecko przeżywa swoje problemy na swój sposób – Szymon zmaga się z wyzwaniami wynikającymi z jego specyfiki rozwoju, a Miłosz potrzebuje uwagi i akceptacji.
Karty stały się także narzędziem, które pomaga zbliżyć nas jako rodzinę. Rozmowy, które kiedyś były pełne frustracji, teraz są okazją do lepszego poznania siebie nawzajem i budowania spokojniejszych relacji.
Moja podróż do zrozumienia emocji nie jest jeszcze zakończona, ale już wiem, że warto podjąć trud, by znaleźć wspólny język z dziećmi. Jako rodzice mamy ogromną odpowiedzialność, by pokazać naszym dzieciom, jak radzić sobie z emocjami, jak je nazywać i akceptować. Bo jeśli nie my, to kto?
Każdy dzień przynosi nowe wyzwania, ale wiem, że idziemy we właściwym kierunku. A dzięki kartom pracy o emocjach – które tworzę na podstawie własnych doświadczeń – chcę wspierać nie tylko moje dzieci, ale także innych rodziców, którzy szukają sposobu, by zrozumieć te małe, wielkie emocje swoich pociech.
Komentarze
Prześlij komentarz